Sala balowa

- Co wykombinowałaś? Pochwal się - wziąłem kieliszek i upiłem łyk jej drinka. - Wow... Dobry.

-Wy jesteście tu po to zeby sie bawić. Ja mam was pilnować.-sprostowalam. Kiedy złapał mnie za dłoń, chciałam mu powiedzieć ze moglibyśmy zmienić muzykę na bardziej odpowiednia, ale akurat w tym momencie utwór zmienił sie na jeden z wolniejszych kawałków. Pokręciłam głowa i zasmialam sie. Lewa rękę położyłam na jego ramieniu kiedy zaczęliśmy tańczyć.
-Czekaj co... Wysokie co? Zrobi co?-uśmiechnęłam sie wrednie.
-Żartowałam. Ale wiesz ja tak jakby mam 164 cm wzrostu..obecnie jakieś 12 cm więcej...a ty bez względu ma wszystko masz ile? 190? 200 cm?-zapytałam.
-Jak młode drzewo..

- Dzięki - powiedziałam biorąc kilka łyków drinka - Magia z przypadku.

- Pfff... - parsknąłem z oburzeniem przewracając oczami na "wredny" uśmieszek nauczycielki ale mimo wszystko i mnie, uśmiech nie znikał z twarzy. Lubię "zadziorne" osoby. Co prawda moje myśli naprawdę nie były zbyt... dobre zważając że to mimo wszystko jest nauczycielka ale jak już mówiłem. Bawmy się. - No tak w sumie to mam 2 metry i 5 cm wzrostu. Odparłem z perfidnym uśmieszkiem unosząc zabawnie brwi do góry. - No tak. Porównywanie mnie do drzewa... W sumie jest słuszne. Ale tak osobiście mnie mój wzrost nigdy nie przeszkadzał.

- Czyli totalnie spontanicznie? - zaśmiałem się i upiłem łyka swojej whisky.

-Poważnie? Matko...Dobrze ze sale sa wysokie..-wyszczerzylam sie.
-Dobrze mi sie z tobą tańczy. Nie boje sie ciebie przynajmniej. Jakkolwiek to zabrzmi. -powiedziałam patrząc na niego z przechylona głowa.
-Mógłbyś chodzić na moje zajęcia. Przydalbys sie do pomocy przy pokazywaniu im układów. Z twoim wzrostem mozna pozwolić sobie na dużo figur.-polowałam głowa. Ja pierdole...
-To znaczy...Chodziło mi o taniec! Taneczne! Figury taneczne!

- Zupełnie jak ja - zaśmiałam się - Ten drink jest tak idealny, że chyba za niego wyjdę.

- Czuję się zazdrosny - zacmokałem z niezadowoleniem. Spojrzałem czy Dasom patrzy, gdy stwierdziłem że nie, wyjąłem papierosa i zapaliłem. Dyskretny i dobry barman podstawił mi popielniczkę.

- Zazdrosny? No błagam - prychnęłam - Jak chcesz, to oddam ci tego drinka i sam za niego wyjdź.

- No racja, w mojej poprzedniej szkole musiałem chodzić z przychyloną głową. - zaśmiałem się patrząc kobiecie w oczy. - No to masz szczęście, niektórzy uciekają na sam mój widok. - mruknąłem zadowolony prowadząc spokojnie kroki. Uśmiechnąłem się szeroko i znów zaśmiałem wesoło słysząc słowa Kim. - No no... Pani nauczyciel ,czy Pani coś sugeruje? - znów poruszyłem brwiami w tym samym geście co poprzednio. - Oczywiście, jeżeli mi się uda na następne zajęcia mogę wpaść. Aczkolwiek... Sądzę że nie tylko na nie jeżeli chcesz wypróbować jeszcze parę innych figur... Ja bardzo chętnie Ci je pokażę. Ale to jak będziemy sami. - wyszeptałem seksownie kobiecie do ucha nachylając się nad nią.

- Wtedy to będzie yaoi, a na to nie mogę pozwolić. Panna drink jedynie wchodzi w grę - pokręciłem głową ze śmiechem.

- To ty nie jesteś gejem? - powiedziałam szeroko otwierając oczy ze zdziwienia - Uuuuuupssss.

- Czemu miałbym nim być? - spojrzałem na nią z niedowierzaniem, zabiła mnie w tym momencie.

-Wyobraziłam to sobie..Takie kolorowe yeti....-powiedziałam.-Nie oceniaj książki po okładce ale nie spodziewałam sie ze tak często sie uśmiechasz. No chyba ze..-teatralnie odrzuciłam włosy do tylu.
-To zasługa pewnej pięknej pani profesor...-zażartowalam.-Ja? Weź sie..Nie o to mi chodziło.To ty ciagle...-utrwalam kiedy usłyszałam słowa skierowane do mojego ucha. Tego sie nie spodziewałam..
-Co?-odchyliłam sie do tylu patrząc mu w oczy.

- No tak trochę wyglądasz i w sumie to nie wiem - powiedziałam wypijając do końca kolejnego drinka.

- Okej, więc Ty wyglądasz na lesbijkę, pff - prychnąłem w odpowiedzi i zamówiłem kolejną szklankę whisky.

- Och... Kolorowe yeti? - parsknąłem z oburzeniem przytupując nogą. - No wiesz.... W sumie to po części masz rację z tą... - zrobiłem pauzę by zmałpować gest nauczycielki tym samym odgarniają swoje włosy do tyłu zgrabnym ruchem ręki. - Że to zasługa piękne.... - znów się zatrzymałem - Pięknego mnie. - Dokończyłem zagryzając seksownie swoją wargę. Już miałem się jakoś wytłumaczyć kiedy Kim powiedziała "co". Ale na moje szczęście właśnie skończył się utwór jak i tym samym nasz taniec. - No nie wiem jak Tobie ale mnie tańczyło się wybornie, chyba jednak polubię to robić. - dodałem zadowolony - To co? Idziemy nie? Dokończyć nasz alkoholowy toast którego nie wznieśliśmy. - Ale wiadomo o co chodzi.

- A kto ci powiedział, że nią nie jestem - powiedziałam z maksymalną powagą i zauważyłam, że skończyły mi się zapasy boskiej mieszanki. Zamówiłam coś od barmana i szybko to wypiłam.

Zmrużyłam oczy.
-Masz więcej szczęścia niz rozumu.-powiedziałam śmiejąc sie.
-Ja rownież dziękuje za taniec.-odsunęłam sie i dygnelam lekko.-Mam nadzieje zobaczyć cię na zajęciach. A nawet przed.. Tak sie składa ze mam pewien układ. Jest dosyć...Jest inny.-powiedziałam idąc w stronę baru. Zabrałam Tuckowi papierosa i zgasiłam w popielniczce. Oparłam sie o bar rękoma, stojąc na palcach.
-Co pijemy?-zapytałam Lantera.

- Ah... Zaraz tam szczęścia. Mój rozum też jest w porządku. - mruknąłem zdecydowanie podążając za kobietą. - Ja się z chęcią zobaczę z Tobą nawet i po nich. - mruknąłem tajemniczo zawieszając chwilowo wzrok na gruchającej sobie przy barze parze po czym znów spojrzałem na Kim. - No wiesz. Przypominam Ci że poprzedniego wina nie dopiliśmy, ale tak w sumie to nie pogardziłbym wódką. - rozłożyłem ręce w geście niewiniątka robiąc przy tym słodką minę. No cóż poradzę, gustuję w mocnych trunkach, a wino jest dobre, ale po wódce.

- Zatem zainteresujesz Erikę... - westchnąłem i się odwróciłem. - Albo i nie. Co ona robi akurat z tą dziewczyną?

-O tak...A najlepiej u mnie w sypialni co?-prychnelam. Znów zawiesiłam wzrok na Tucku. Cholera. To na pewno był żart z naiwnej pani profesor a ja jak zwykle...już po raz drugi... Chrzaknelam patrząc na swojego towarzysza. Chyba mogę go tak nazywać? Zamówiłam dwie podwójne whiskey i podałam jedna Lanterowi.
-Wiesz ze jak sie schlasz to ja cię nie dam rady dostarczyć do pokoju?-zapytałam pijąc ze swojej szklanki i mimowolnie patrząc na Matta.

- Gdzie - powiedziałam i odwróciłam się gwałtownie. Zdecydowanie zbyt gwałtownie. Zachwiałam się, spadłam z krzesła i uderzyłam głową o podłogę. Jesus Christ, więcej nie piję.

- Brawo... - pokręciłem z rezygnacją głową i pomogłem dziewczynie wstać. - Brawo.

- W sumie to... Nie pogardziłbym. Choć jak dla mnie może być i tamto pianino. - Odparłem spokojnie wskazując na instrument stojący w kącie sali po czym wziąłem szklankę od kobiety, od razu upijając z niej kilka łyków. - Oj tam... Poradzę sobie. Albo nawet... Jeśli nie. To mogę spać i tutaj. W co wątpię. Schlam się ale tak, by jeszcze dotrzeć do Twojej sypialni. - zaśmiałem się mówiąc... W sumie to mówiąc tak całkowicie poważnie.