Łąka

Wyszedłem ze szkoły prowadząc za sobą Kim. Rozejrzałem się jeszcze uważniej po okolicy by wybadać wzrokowo jakieś wolne i dyskretne miejsce. A że jest już ciemno, nie było z tym tak naprawdę problemu. Tak też udałem się wraz z kobietą pod jedno z ogromnych drzew stojącego w samotni.

Trzymałam sie blisko chłopaka. Podziwiałam ze w ogóle cos widzi, chociaz książęcych dosyć ładnie i jasno świecił. Znaleźliśmy sie pod dużym drzewem. Światło zawsze docierało tam w dziwny sposób. Samego drzewa nie było zbytnio widać, lecz stojąc pod nim widziało sie wszystko.
Oparłam sie o pień drzewa delikatnie, tak zeby nie poranić gołych pleców.
-Myślisz ze mnie za to zlinczują czy bedą udawać ze nic sie nie stało?

Kiedy podszedłem z dziewczyną na miejsce, sam stanąłem obok niej biorąc głęboki wdech i spoglądając w gwieździste niebo. Ostatecznie kiedy ta przemówiła mój wzrok przeniósł się na nią, wywołując tym samym szeroki uśmiech na twarzy. - Nikt niema prawa mieć ani do Ciebie, ani do mnie pretensji. Ty jesteś nauczycielką a ja uczniem. Ale co z tego? Wszyscy to zignorują bo tak naprawdę chuj im do tego, pomińmy nawet fakt, że ostatnio udało mi się odkryć iż jeden z nauczycieli przespał się z jednym z uczniów. I co? I nikt nie zrobił z tego wielkiego halo. No chyba że jedynym "wiedzącym" o tym jestem ja, w co bardzo wątpię.

Patrzyłam na jego uśmiech. Naprawdę bardziej spodziewałam sie...No nie wiem. Na pewno nie tego.
-Zauważyłam ze bardzo dużo bluźnisz...-powiedziałam patrząc na niego.
-Co? Nauczyciel z uczniem? Ciekawe jak to odkryłeś...-zmrużyłam oczy.

- Owszem, lubię przeklinać, nie powiem że nie. - mruknąłem zdecydowanie znów przenosząc swój wzrok na gwiazdy. - Nie specjalnie, to był czysty przypadek. Ale pomińmy już kto z kim bo to ani nie jest moją sprawą, ani nikogo innego prócz tych, którzy to robili. - Wzruszyłem ramionami przypominając sobie dokładnie scenę całego zajść. Oczywiste że to nie byłem ja, jeżeli Kim by mnie podejrzewała. Nie, to był ktoś inny. Ale co to za różnica kto, gdzie, z kim i kiedy.

-Nie mów mi takich rzeczy bo...-urwałam i spojrzałam w niebo tak jak on.
-Masz cos przeciwko żebym mówiła do ciebie Lanter? Bo twoje imię brzmi jak zdrobnienie i trochę mnie to przeraża...Brzmi jak takie słodkie zdrobnienie jak dla dziecka fu..Nie lubię dzieci wiec będę mówiła do ciebie po nazwisku. Ewentualnie..-stanęłam przed nim i przejechałam dłonią po jego torsie.
-Mogę mowić do ciebie jeszcze inaczej..-poruszyłam brwią po czym zaśmiałam sie i wróciłam na miejsce.
-Dziwne ze księżyc tak jasno swieci.. Jakby chciał oświetlić wszystko nie tylko od zewnątrz..

Przymrużyłem niezadowolony oczy spoglądając na kobietę. - Nienawidzę dzieci a w tejże właśnie chwili bardzo mnie obraziłaś. - Warknąłem groźnie odrywając się od drzewa i stając na przeciwko kobiety. Jedną rękę położyłem na drzewie tuż nad jej głową pochylając się nad nią nisko. Warknąłem jeszcze sam do siebie jakby chcąc pokazać jak bardzo jestem zły. - Mów jak chcesz, tylko nie obrażaj mojego imienia Kim. - dodałem przeszywając ją ostrzegawczo spojrzeniem.

-Co? -zasmialam sie patrząc na niego i śledząc go wzrokiem kiedy odsunął sie od drzewa. Zmarszczyłam brwi kiedy zaczął sie wściekać. Nie wytrzymałam i parsknelam mu śmiechem w twarz.
-Wenka sie źdenelwował?-zapytałam słodkim, dziecięcym głosem który był moja specjalnością.
-Ojś jejciu..Malutki Wenka sie źeźłościł...-nadal mówiłam tym samym głosem, łapiąc go za policzki i ściskając lekko.

Warknąłem głośno pokazując ze złości zęby. - Lepiej sobie uważaj. W porównaniu do innych nie powstrzymuję się od uderzenia kobiety. - odpowiedziałem stanowczo i bardzo poważnie wyprostowując się i patrząc na kobietę z góry jak jakiś potwór z horrorów. No cóż, wzrost, światło, noc. Klimatycznie. Może i nawet mógłbym pobawić się w slendera. - A o tym że jesteś nauczycielką... Tak szczerze to mi to wisi. - warknąłem odwracając się od kobiety, ostatecznie tyłem i odchodząc od niej kilka kroków, wyciągając przy okazji z kieszeni paczkę papierosów. Jesteśmy na zewnątrz, więc tutaj palić nie ma prawa mi bronić.

Zaskoczyło mnie jego zachowanie. Myślałam ze żartuje...Patrzyłam na niego lekko wystraszona. Uderzyłby mnie? Naprawdę? Wypuściłam powietrze z płuc kiedy odszedł kilka kroków. Zacisnelam dlon na zakrwawionej chusteczce. Zupełnie o tym zapominałam. Spojrzałam na "opatrunek" i zapytałam głośno.
-Naprawdę byś mnie uderzył? Za żarty? W ogóle byś mnie uderzył?

Wyjąłem z paczki papierosa i włożyłem go sobie do ust chowając resztę do kieszeni, z której po chwili wyjąłem i zapalniczkę. Odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się mocno dymem, zapalniczkę odkładając na swoje miejsce, a dym wypuściłem z płuc. - Jakbyś mnie wkurzyła do tego stopnia... Pewnie tak. Jestem cholerykiem, więc nie jest wcale tak trudno doprowadzić mnie do stanu krytycznego kiedy to zaczynam tracić nad sobą panowanie, a wtedy to... Kaplica. - odetchnąłem ciężko, samemu mając spore problemy przez swój sposób bycia.

Uniosłam na niego wzrok kiedy zaczął mowić.
-Tylko zażartowalam..Nie chciałam cię obrazić. Nie spodziewałam sie ze tak zareagujesz.-powiedziałam wycierając kolejna samotna łzę która popłynęła po moim policzku.
Chrzaknelam.
-Dziękuje za fajny wieczór. Mimo ze to był bal raczej wasz a nie mój...Dziękuje za miłe..urozmaicenie go.-mówiąc znów patrzyłam na chusteczkę.
-Mam nadzieje jednak zobaczyć cię na moich zajęciach..Nie sa takie zle nawet.-zasmialam sie sztucznie.

- Wiem. Ale cóż... Niestety należę raczej do ludzi którzy na owych żartach się nie znają. To trudne w życiu tak w sumie. - Odetchnąłem ciężko spoglądając z uśmiechem na kobietę po czym znów zaciągnąłem się papierosem. - Już idziesz? - zapytałem kończąc fajkę którą ostatecznie rzuciłem na ziemię i zgasiłem butem. - Przepraszam że Cię wystraszyłem, nie zrobiłem tego specjalnie. - Mruknąłem ze skruchą łapiąc dłonie kobiety. - Ja też doskonale się bawiłem, albo nadal bawię... - odparłem niepewnie, znów uśmiechając się czule do niej. Tak, moja natura jest bardzo trudnym przypadkiem.

-Nie ide...Chyba. A moze ide..-mówiłam bez ładu i składu nie patrząc na niego. Wlepilam wzrok w nasze dłonie. Moje obie były prawie tak duże jak jego jedna. No ale jak sie ma taki wzrost.. Przysunelam sie bliżej, jakby opadając na jego klatkę piersiowa, ale nie rozdzielając naszych dłoni. Wtulilam sie w niego. Było mi z nim dobrze, nawet jeśli sama nie chciałam sie do tego przyznać.
-Fajnie było..-powiedziałam. -Tylko sie nie śmiej...Kojarzysz bajkę o kopciuszku? Jedna noc...Szkoda mi gubić buta...

Przyglądałem się uważnie kobiecie uśmiechając cały czas do niej. Kiedy ta się we mnie wtuliła jeszcze szerzej się uśmiechnąłem rozdzielając nasze ręce ale tylko dlatego żebym mógł ją objąć i po prostu mocniej do siebie przytulić. Mocno, a zarazem bardzo delikatnie. - No wiesz... Ja w porównaniu do tego księcia nie będę musiał Cię szukać. Trudno byłoby Cię tutaj zgubić. - zaśmiałem się głaszcząc delikatnie jej plecy. - Ale jak chcesz, możesz zgubić coś mniej cennego niż but.

Przytknęłam oczy, wdychając jego zapach pomieszany z wonią alkoholu i dymu papierosowego. Podobała mi sie ta mieszanka. Po chwili jego ramiona objęły mnie, przyciskając do siebie pewnie ale delikatnie. Zadrzalam czujac jego dlon na nagiej skórze pleców.
-Hm? Na przykład co?-zapytałam odchylając sie i patrząc na niego do góry.

- Może sukienkę? - zaśmiałem się po części żartując, ale po drugiej części już niekoniecznie. Pogłaskałem ją znów po plecach spoglądając kobiecie w oczy. Nie musiałem się nawet odsuwać, wystarczy że spojrzała w górę. - Nie no... Może jakaś bransoletka, albo chusteczka. No, może niekoniecznie ta zakrwawiona. - znów parsknąłem śmiechem spoglądając na jej rękę. - Ale suknia chyba jednak byłaby najlepsza.

Uniosłam brew słuchając go.
-Cos bredzisz...-powiedziałam z uśmiechem.
-Hmm...-pociągnęłam go za koszule w dół.-Tez tak myśle. -szepnelam mu do ucha, przygryzajac lekko jego płatek.
Puściłam go i spojrzałam na niego świecącymi sie przez światło księżyca oczami.
-Suknia..Żebyś mógł mi ja potem dostarczyć i pomoc ubrać czy...Wręcz przeciwnie? Pozbyć sie jej i nie tylko?-zapytałam seksownym szeptem, prawie mrucząc.

Spojrzałem na kobietę wydając z siebie zduszony dźwięk zdziwienia, kiedy ta pociągnęła mnie do dołu, żeby szepnąć mi do ucha. Dobrze że się nie przewróciłem bo byłoby po niej. Uniosłem lekko pytające brwi, po czym uśmiechnąłem się szeroko na słowa nauczycielki oblizując pożądliwie swoje usta. - Oczywiście... Wręcz przeciwnie. - wymruczałem niemal tak samo namiętnym i seksownym głosem co kobieta unosząc swoje brwi w wyczekiwaniu odpowiedzi.

-Wiec myśle....Ze jak najszybciej powinnam znaleźć jakoś sposób zeby ją zgubić.. Niepostrzeżenie.-zagryzam wargę patrząc jak oblizuje usta.
-Na taka właśnie odpowiedź liczyłam...-dodałam przechylając głowę na bok.
-Ale ty znowu tylko mówisz...-chciałam go trochę sprowokować. -Mówisz..I mówisz...

Zaśmiałem się na jej słowa. Ma rację, ale wolę się upewnić że nie robię niczego wbrew jej woli. W końcu wolałbym uniknąć sytuacji gdzie to pojawiam się na dużym ekranie telewizora oskarżony o gwałt na nauczycielce. Nie myśląc jednak długo, nachyliłem się nad nią i złapałem ją za nogi i tułów. Na księżniczkę. - Dobrze moja Pani. Dokąd chciałabyś się udać abyśmy mogli zacząć praktykować różne figury... "taneczne" - oczywiście taneczne powiedziałem w cudzysłowie, było oczywiste o co mi chodzi.

Objęłam go za szyje, w obawie ze mógłby mnie puścić.
-Hmmm...Powiedziałabym ze moja sypialnia...Ale skoro mówisz TANECZNE...To moze...Sala do tańca?-poruszyłam brwiami.
-To dosyć perwersyjne...I podoba mi sie to...Ale myśle ze wygodniej nam bedzie w sypialni. Mojej bo jest mniejsze prawdopodobieństwo ze ktos wejdzie...Wybór należy do ciebie. Chyba ze masz inny pomysł..-dmuchnelam mu lekko w szyje, po chwili składając na niej lekki pocałunek.
-Nie ma to dla mnie znaczenia..

Zaśmiałem się na jej słowa, po czym po prostu zacząłem podążać z nią w stronę szkoły, bo jakby na to nie patrzeć, odeszliśmy od niej dość spory kawałek. - Skoro tak mówisz, może kiedy indziej będzie nam dane praktykować jakąś inną salę. - zaśmiałem się. - Aczkolwiek jeszcze nie jestem doinformowany gdzie znajduje się Twój pokój, więc musisz mnie pokierować. - mruknąłem przechodząc z kobietą przez próg szkoły.

Next: Pokój Dasom Kim

-Mam taka nadzieje..-powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
-Jeszczze...Uwielbiam twoje idealne dobieranie słów..-dodałam kiedy wchodziliśmy do szkoły.

NeXT: pokój Dasom