Pokój Charlotte Schrödinger

Będąc już tylko w bieliźnie, tak samo zdjęłam spodnie z Lottie. Oblizałam usta i spojrzałam się na nią. Po chwili znów zaczęłam się ocierać bardziej swoim kroczem o jej. Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się delikatnie..

Jeszcze mniejsza warstwa ubrań sprawiła, że dotyk był jeszcze bardziej intensywny. Cichutkie, minimalne jęki zwiekszaly częstotliwość. Moje biodra jakby automatycznie, "instyktownie" zaczęły się delikatnie poruszać, aby jeszcze bardziej zwiększyć ilość ruchów. Jedną dłonią zaczęłam dotykać pierś Willow, zaś drugą delikatnie sciskalam jej pośladki.

Dałam swoje dłonie na klatkę piersiową i poruszałam się tak jak w pozycji na jeźdźca. Przygryzłam dolną wargę i westchnęłam cicho. Po chwili zdjąłem z siebie swój stanik sportowy, rzucając go na ziemie. Moje dłonie znalazły się tam gdzie wcześniej. Czułam jak szybko stałam się podniecona przez Lottie..

Nagle, niespodziewanie przewróciłam Willow tak, żeby to ona leżała. Tym razem to ja siedziałam na niej, instynktownie i rytmiczne poruszając biodrami, z każdą sekundą coraz szybciej i szybciej, zwiększając nasze podniecenie, tym samym wywołując u siebie coraz glosniejsze westchniecia i jęki. Nie umiem określić, czy mnie to peszylo, że okazuje taką wrażliwość, czy jednak nie, zależy, kto co lubi w partnerze łóżkowym. Ułożyłam dłonie na jej piersiach dalej poruszając biodrami.

Zdziwiłam się, gdy Lottie nagle podjęła inicjatywę. Uśmiechnęłam się zadziornie i chwyciłam ją za biodra. Po chwili jednak moje dłonie znalazły się na pośladkach dziewczyny, po czym ścisnęłam je delikatnie.

Wróciłam do calowania dziewczyny, bez pohamowan i śmiało włączając w to język. Między nimi oczywiście przeciskały się moje coraz to bardziej przeciągłe jęki. Nagle przerwalam, zdyszana, chciałam zwolnić. Położyłam się na jej klatce piersiowej oddychając głęboko.

Po jakimś czasie w końcu przewaliłam dziewczynę i zaczęłam dominować. Zdjęłam z niej ostatnią część bielizny rzucając na podłogę, po czym tak samo swoją.
-Mogę?-Sapnęłam cicho mając dłonie na plecach dziewczyny i z łatwością odpinając jej biustonosz. Ponownie zaczęłam muskać jej usta przy czym zaczęłam używać palców, by zacząć pieścić jej kobiecość..

W tej chwili moje ciało stało się w pełni napięte. Przechylilam głowę lekko do tyłu, pozwalając bez żadnych problemów wydostawac się jękom z moich ust. Położyłam jedną dłoń na karku Willow, a drugą podróżowałam po całym jej ciele, szczególnie zatrzymując się na częściach intymnych. Przygryzałam delikatnie jej wargi między pocalunkami.

Westchnelam cicho slyszac jej jeki. Pocałowałam ja namietnie I po sekudzie usiadłam. Wzielam ja w tali I zaczeam Sie ocierac swoja kobiecoscia o jej. Sapnelam glosno w jej usta I zaczesalam swoje wlosy do tylu. Wpilam sie ponownie w usta dziewyczyny, zaczelam draznic jej jezyk swoim..

Po kilku dłuższych minutach tej rozkoszy, niestety (a może stety? Kto wie), najzwyczajniej w świecie doszłam, wydobywajac z siebie najgłośniejszy, lekko stłumiony jęk. Zadyszana uświadomiłam sobie, że ściany mają uszy, przez co zakrylam swoje usta dłońmi zawstydzona. Nie wiedziałam również, jak Willow zareaguje na moją wrażliwość intymną, przez co poczułam kolejną nieprzyjemność.

Po chwili spojrzałam dość zdziowna na Lottie. Przygryzłam deliaktnie dolną wargę. Odsunęłam się od niej delikatnie zaczesując włosy do tyłu. Wyobrażałam sobie mój pierwszy raz dłuższy..i torchę lepszy. Westchnęłam cicho i zaczęłam się skrępowana ubierać. Doszła tak szybko? ja nawet nie skończyłam, ale czułam teraz lekki zawód.. Sama nie ogarniam czym. Mam przepiękną dziewczynę w moim pokoju, a ja zachowuję się dość zjebanie..

- Już idziesz? - rzuciłam jakby bez zastanowienia patrząc na ucierającą się Willow. Oczywiście ponieważ spodziewałam się, że polezymy razem dalej, czy coś. Mimo to, zanim doczekałam się odpowiedzi, wstałam i sama założyłam na siebie bieliznę.

-Mój drugi kuzyn także nie dawno przyjechał.-Mruknęłam ubierajac się pośpiesznie i wymyślając coś na szybko.

Podeszłam do niej jednocześnie zakładając bluzę.
- Ale możesz się z nim spotkać później przecież... Nie? - załapałam ją za ramię lekko poirytowana, czując narastajaca, złą atmosferę.

Otworzyłam delikatnie usta będąc już ubrana w bieliznę i w koszulkę.
-Powinnam ogarnąć go po szkole i tak się spóźniłam dla ciebie.-Mruknęłam cicho.-Lottie, to zaczyna boleć.-Mruknęłam biorąc jej dłoń i zakładając swoją pasiastą skarpetke na stopę..

- dziękuję za twoją szczodrość. Mogłaś wcześniej o tym... - przerwalam i zabrałam dłoń, czując, że moja dziewczyna mnie oklamuje. Przez narastajacy stres rzuciłam szczerze:
- Willow, na pewno chodzi o Twojego kuzyna? Bo mam inne wrażenie. - moja dłoń zaczęła się trzasc, zlapalam ją próbując to ukryć.

-Nie chodziło mi o to, bardzo się cieszę że się spóźniłam.-Powiedziałam z delikatnym uśmiechem i założyłam drugą skarpetkę. Wzięłam czarne dżinsy z podłogi.-Ta, Antoni. Dopiero przyjechał i musi ogarnąć papiery.-Spojrzałam się na nią poważnie.-Wszystko okej?-Spytałam zmieszana ubierając luźne spodnie..

Poczułam, jakby pytała o to, bo musi. W sumie tak to wyglądało. Przez mój umysł przebiegły różne, negatywne możliwości, od pytania, co zrobiłam źle, po owiniecie sobie mnie wokół palca by wyruchać. Poplakalam się, bardziej że zdenerwowania, aniżeli smutku.
- Ta, wszystko okej, jestem pierdoloną oazą spokoju. Szczególnie po upojnych chwilach z moją "dziewczyną", która jak gdyby nigdy nic traci ciepłe spojrzenia i zwija się najszybciej, jak może.

-Kurwa Lottie, było dobrze. Przecież skończyłaś, dobrze wiesz że się spiesze.-Sapnęłam zapinając pasek i wzięłam ją w tali.-Obiecuję że nadrobimy jak wrócę, obejrzymy jakiś dramat.. Poleżymy razem.-Wyszeptałam i chwyciłam ją delikatnie za pośladki i musnęłam jej usta.-Dobrze wiesz, że cieszę się że to zrobiłyśmy.- Skłamałam uśmeichając się do niej ciepło..

- Mogłaś wcześniej powiedzieć o tym, że musisz po spotkaniu coś zrobić, trochę taktu... - rzuciłam.
Gdy poczułam jej dotyk, nagle nastąpił napływ lekkiego spokoju, cóż, miłość robi swoje. Już miałam okazać uległość. Jednak jej oczy. Spojrzałam w nie, niemal od razu widząc w nich kłamstwo. Cóż, nieraz się to widywało. Prawie że od razu wyrwalam się z jej objęć, jak się okazało, wymuszonych przez sytuację.
- Za kogo Ty się masz, co?! - krzyknęłam. - myślisz, że jestem głupia? - zlapalam się za głowę - mówże, o co chodzi, bo wykituję... - powiedziałam nieco ciszej, żeby zaraz ponownie podnieść głos. - Ja się martwię, okej?!

Nagle jak oparzona odsunęła mnie od siebie.-Za twoją dziewczynę.-Powiedziałam dość spokojnie podnosząc brwi do góry.-Czemu się drzesz?-Spytałam podchodząc do niej i złapałam ją za dłonie.-Jest okej, nie wymyślaj sobie niczego..Wzięłaś swoje leki?-Spytałam zmartwiona jej zdrowiem psychicznym. Byłam lekko zestresowana, bo sama nie wiem czemu czułam się źle i czemu miałam ochotę uciec z tego pokoju. Może i trochę się boje jej przez tą chorobę, ale...Ale sama nie jestem normalna! Zakochuję się w niej powoli..tak?

- Dalej mnie oklamujesz, no nie... - zaczęłam kręcić głową. Zamknęłam oczy. - Puść mnie. - mruknęłam, jakby spokojniej, lecz dalej z łamiącym się głosem. Westchnęłam głośno, chcąc coś powiedzieć, jednak pohamowałam się wyjątkowo.

-Nie okłamuje, Lottie.-Dotknęłam jej policzka i chwyciłam ja ponownie w tali.-Jest wszystko dobrze..Za niedługo wrócę.-Wydukałam lekko już zestresowana i scałowałam jej łzy z policzków.-Nie płacz, co ci się dzieje?-Wyszeptałam..

- Czy ty mnie kochasz? Tak w stu procentach? - spuscilam wzrok. - znamy się tak krótko... - przechyliłam głowę opuszczając dłonie i rozluźniając je lekko. Mimo wszystko, łzy dalej leciały, jakby samoistnie, bez łkania.

-Ledwo się znamy..Ale czuję do ciebie silne uczucie.-Wyszeptałam wpijając się namiętnie w usta dziewczyny.-Nie płacz, wszystko jest przecież dobrze..Kurwa Lotte proszę cię.-Powiedziałam i spojrzałam się na nią lekko spanikowana..