Sala taneczna

Westchnąłem- Tak się mówi w japoński... Wybacz przyzwyczajenie...- mruknąłem kladac sie wygodnie. Doslownie zaczalem usypiac... bylem jakis zmeczony...

- Tym bardziej. - Mruknąłem podnosząc się do pozycji siedzacej. - Hej. Tylko mi tu nie zasypiaj. Jeszcze się przeziebisz albo zarazki Cie obsiądą. - mruknąłem szturchając lekko chłopaka.

Zlapalem go za reke kladac na swojej twarzy.-Teraz ciebie tez obsiadna...- mruknalem z usmiechem. Moja skóra była delikatna wiec bylo co dotykac

- Pfff. . - parsknalem niemalże od razu zabierając rękę. - Aaa jestem zakażony! - krzyknąłem zrywając się na równe nogi. - nie zbliżaj się do mnie plugawa istoto! Kszy Kszy! - Zacząłem udawać panikowanie oczywiście wszystko było dla żartu. W końcu co to za spotkanie bez dobrej zabawy.

Popatrzyłem na niego zaczynajac sie smiac. Wstałem wyciagajac przed siebie rece i idac w jego strone tak sztywno, zaczalem mowic.-Zakaze cie calego a pozniej cala ludzkosc!

- Po moim trupie! - ryknąlem gotowy do walki po czym wyjalem niewidzialny miecz z niewidzialnej pochwy która niewidzialnie wisi u mojego niewidzialnego pasa. - Nie ulęknę się Ciebie jaszczurze! Moje serce jest czyste niczym niebo po burzy. - rzucilem jakimś poetyckim tekstem i przystawilem swój niewidzialny miecz do przeciwnika. Jestem świetnym aktorem to fakt.

Zmierzyłem go wzrokiem._ Nie doceniasz mnie... syknąłem cicho i wyciagnąłem rece w jego strone- Kula szlamu! Bam, bam, bam, bam!- Udawałem że go jakoś sklejam.

Widząc co chłopak próbuje mi przekazać przyłożyłem obie ręce wzdłuż do swojego ciała i rzucilem się plackiem na podłogę. - och nie! Zostałem pokonany! Któż mnie teraz ocali?! Ty potworze! - przybralem barwny głos panienki w opałach niczym z jakiegoś filmu.

Nachylilem sie nad nim- Teraz staniesz sie moim slugfa...- Zaśmiałem sie strasznie po czym zlozylem lekki pocalinek na jego ustach, podnoszac sie. -Idz i zarazaj innych!

Ac och.. ach... Ech... Uch. .- burczalem pod nosem udając przejetego. Zdziwilem się jednak kiedy ten mnie pocalował aczkolwiek nie przeszkadzało mi to. - No dobra. Ale ustami? - parsknąłem podnosząc się z ziemi.

-Tylko ja zarazam ustami! Ty możesz ich przytulic albo calowac w policzek!- Zażądziłem. I co z tego ze pierwsze wyklucza drugie... zlapalem go za reke wychodzac z nim z sali
( do jutra nie wiem gdzie XD)

- Tak, tak, tak. Dobre sobie. - parsknąłem z kpiną wychodząc z sali za chłopakiem.

Next: Sala lekcji śpiewu