Park

- Ależ oczywiście, że pokażę - zaśmiałam się wsiadając i wsunęłam w trakcie papierosa do ust, położyłam paczkę obok biegów. - Jak chcesz to się częstuj - rzuciłam zapalając i uruchomiłam pojazd, zerknęłam do tyłu patrząc czy mam jak wyjechać. W końcu udało mi się wjechać na główną i ruszyłam w stronę szkoły. - Chodźmy do mnie - zasugerowałam.
NP: Pokój Eriki Blandelli

Po chwili szłyśmy w stronę szkoły.-Jasne.-Mruknęłam

NP: Pokój Eriki Blandelli.

Wbiegla do parku, ktory o tej godzinie wygladal conajmniej przerazajaco i usiadla na lawce. Odpalila papierosa, napelnila pluca dymem i otarla rozmazany makijaz z policzkow

Za plecami uslyszala szelest. Przestraszona zaczela uciekac. Biegla przez miasto. Kilka razy sie wywalila, o maly wlos nie wpadla pod samochod. Cala obdrapana i poobijana weszla do akademika.
NP. Pokoj Emily

Rozejzala sie po parku i usiadla na tej samej lawce co wczoraj.

Szła parkiem starając się poznać nowe okolice w których ostatnio zamieszkała. Nagle zobaczyła na ławce dziewczynę, którą zauważyła wczorajszego wieczoru w klubie. Podeszła i usiadła obok kładąc dłonie na kolanach.

Rozsiadla sie na lawce i zauwazyla, ze nie jest sama. Spojrzala katem oka i lekko sie usmiechnela.-Hej

- Hej. - uśmiechnęła się przyjaźnie.

-Widzialam Cie chyba wczoraj. W klubie prawda?-Zapytala~Jeszcze jak ogarnialam... i jak wszystkiego nie spierdolilam...~Pomyslala

Tak, weszłam na chwilę, musiałam przynieść jedną rzecz barmanowi. - uśmiechnęła się. - Ale zobaczyłam cię tam, więc uznałam, że zaczepię

-Wiec niezaleznie od dlugosci wlosow jestem rozpoznawalna?

Mam pamięć do twarzy. - zaśmiała się. - Oczy skojarzyły mi się z kolorem włosów i jakoś tam mi się... Poznałaś.

Nagle zadzwonil jej telefon. -Przepraszam, musze odebrac. -odparla widzac, ze to mama. Dowiedziala sie kilku niemilych rzeczy o bracie i zebralo jej sie na wymioty. Rozlaczyla sie. -Strasznie Cie przepraszam, milo sie rozmawialo, ale musze juz isc... -powiedziala, gdy byla obok dziewczyny. -Do zobaczenia. -usmiechna sie smutno i odeszla.
NP. POKOJ EMILY

Chciała spytać się, czy coś się stało, czy nie może pomóc, ale zanim cokolwiek coś powiedziała, dziewczyna była już daleko. Westchnęła cicho opierając się o oparcie ławki i spojrzała na ptaka siedzącego na gałęzi zaciekawiona.

Spacerował przez park w ciszy, zastanawiając się co fatalnego jeszcze może go spotkać. Gdy minął jakąś pare wymieniającą się śliną, na następnej ławce ujrzał ją - piękną blondynkę z wczorajszego klubu. A jednak los się do niego uśmiechnął. Przystawił rękę do ust i sprawdził oddech, poprawił włosy i włożył do ust jedną z wykałaczek które nosi w kieszeni. Wolnym krokiem podszedł do ławki i przysiadł obok. -Ładny ten ptak prawda? - zagadał pewny siebie.

Podskoczyła zaskoczona głosem, który nagle znalazł się obok niej. - Tak, jest piękny. - uśmiechnęła się gdy ochłonęła z zaskoczenia. - Kojarzę cię, byłeś wczoraj w klubie, prawda?

-Nie da się ukryć - Wzruszył ramionami - Byłem z przyjaciółką, ale zaraz zaraz, ty też tam byłaś - powiedział pytająco, choć był pewny że ją widział, przecież nie mógł przestać o niej myśleć.

- Owszem, byłam. - zaśmiała się. - ciężko mnie nie zauważyć w takim miejscu. - ponowiła gest.

-Racja. Ciężko cie nie zauważyć. Przykuwasz wzrok. - odwrócił się od ptaka i spojrzał na dziewczynę. Z bliska była jeszcze piękniejsza. Pomimo że nogi miał z waty i serce biło mu nad wyraz szybko, nie dawał tego po sobie poznać. Przesunął językiem wykałaczke z jednego kącika ust do drugiego. Był w swoim żywiole. Dawno nie robił tego ale był w swoim żywiole. -dobrze byłoby zdobyć jej numer, albo adres, albo żeby chociaż powiedziała kiedy znów odwiedzi ten park. - pomyślał, uśmiechając się szarmancko.

Zaśmiała się cicho zakrywając usta wierzchem dłoni i spojrzała na chłopaka. - To naprawdę miłe.

-Loki Liefather. - przedstawił się i wyciągnął ku dziewczynie rękę z nadzieją że odwzajemni gest. -Dla przyjaciół Kłamca.

- Grace. Grace Mill. - odparła z lekkim, jasnym uśmiechem. Lekko zawahała się, jednak uznała, że jej przezwisko nie będzie chłopakowi do niczego potrzebne.

-miło mi cie poznać Grace. Brr, co sprowadza taką piękność w tak zimny park jak dziś w dodatku samą?

- Ptaki, natura, spokój... Wszystko po trochu. A ciebie? Mogę sobie pozwolić zwracać się per "ty", prawda?

-Jasne. A ja zostawiłem wczoraj pod klubem auto, wiesz nie jeździ się po alkoholu więc stwierdziłem że go odbiore a przy okazji się przejdę po parku. - ledwo kleił wyrazy w zdania nie odrywając od blondynki wzroku. Cały czas pilnował się aby jego wzrok nie wydał się dziewczynie dziwny. -trochę świeżego powietrza nie zaszkodzi