Pokój Xaviera Amédée Donnel'a

- Eeee... Chomik gra na ukulele? - wydukałam niemrawo budząc się, ale jeszcze ne otwierając oczu. - Mamo... Ale to Matt wrzucił nauczycielowi węgorza w majtki, nie ja... Nie chcę do szkoły... - otworzyłam oczy i zamarłam, z totalnym WTF na twarzy patrzyłam na prawie już płaczącego Xaviera.

- Xavier! - zawołałam wbiegając do pokoju, miałam nadzieję, że dotarł on tutaj. Za daleko się zagalopowałam, oto nauczka na przyszłość... Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu spanikowana, wszystko mogło mu strzelić do głowy.

- Strzeliłem sobie już w łeb?
Zapytał roześmiany bujając nadal w ramionach Erikę która zaczęła mamrotać po nosem. Pytając ją przełykał w gardle łzy którym nie dawał ujścia.
Słysząc jak ktoś wbiega z jego imieniem na ustach do pokoju. Położył palec na jej ustach.
- S-h-h, to już nie istotne... Cichutko.
Szepnął przepijając blokadę w krtani.

Otworzyłam szerzej oczy, ale nic się nie odezwałam. Zadrżałam rozglądając się po pokoju. Czy on mi może wyciął nerkę? Albo... Nie, nie czułam bólu a ubrania miałam całe... O co tu chodzi? Zmarszczyłam brwi czując się dziwnie w jego ramionach.

- Xavier! - zawołałam raz jeszcze. - Jeśli mnie słyszysz, to muszę Ci coś powiedzieć! Erica żyje, jest po prostu chora na narkolepsję, nie umarła, żartowałam wtedy!

- Ona musi sobie stąd pójść, nic Ci nie jest...
Kontynuował szepcząc, słyszał kroki tuż przy przejsciu ale za chwile oddaliły się ona wgłąb pokoju a później na korytarz.
- Kwestia chwili, puszczę Cię wolno...

Wyszłam szukać go gdzie indziej, mimo że dałabym sobie rękę uciąć, że szedł w tą stronę.
NP: Nvm.

Słyszałam, jak kroki stopniowo były coraz cichsze. Czułam mocny niepokój, spojrzałam znów na nauczyciela. Wysunęłam się z jego objęć i stanęłam przed nim. - Gdzie ja jestem i co tu robię?

- Chodź...
Burknął popijając wódkę jak gdyby to była najzwyklejsza woda. Wstał z fotela i ruszył do płyt gdzie udostępnił wyjście. Poczekał aż uczennica wyjdzie za nim a później spokojnie odprowadził ją do drzwi.
- Jak widać... A teraz lepiej już idź do siebie.

- Ja... Pewnie już pan słyszał, ale... Pewnie zasnęłam wtedy, prawda? Przepraszam, cierpię po prostu na narkolepsję - spuściłam wzrok w dół i wyszłam.
NP: Pokój Eriki.

Zamknął za dziewczyną drzwi. Spił trunek z półlitrowej butelki na hałsta tocząc się do barku. Wziął szklankę i wkropił kilka sporych kropel starego wina idąc z tym do ogólnej łazienki. Z lustrzanej szafki wyjął wazelinę i wycisnął z tubki do szklanki mieszając konsystencję palcem. Kiedy uzyskał krwistoczerwony odcień mazi, rozesmarował sobie umiejętnie na dłoni stwarzając wzór delikatnej damskiej i odbił go na karku. Wyrzucił szklankę udając się do pomieszczenia gospodarczego które miało być otwarte pod florystykę.
NP: Łąka

Zamknął za sobą drzwi plecami podpierając dłońmi głowę. Wyrzucił z głowy myśli, ale niestety nie na długo. Odezwały się ponownie kiedy rozebrany wchodził do kabiny prysznicowej. Miał miękkie ciało, dało się to wyczuć po sekundach jego opuszków na wtedy odkrytym obojczyku chłopaka. Stał jak wryty pod strumieniem wody zapominając o umyciu się.

Westchnąłem i zapukałem dosyć głośno do drzwi, trzymając przy tym paczkę papierosów w drugiej dłoni..

Z transu wybiło go głośne pukanie.
- Jezus chrystus chuju grzmiący... Nawet sekundy prywatności.
Mruknąl do siebie.
- Wejść! I usiąść na kanapie.
Krzyknął spod prysznica zaczynając się pośpiesznie myć.

Westchnąłem cicho wchodząc. Zdziwiło mnie trochę..ten cały wystrój. Usiadłem po chwili na kanapie, czekając na nauczyciela..

Gdy skończył się szorować wyszedł z kabiny wytarł się niedokładnie i zaczął
- Isobel, jeśli przyszłaś mi wjebać to załóż szpilki bo nie doskoczysz...
Zamknął się po chwili kiedy wyszedł zza rogu i zauważył ucznia na kanapie. Złapał szczelnie ręcznik dłonią na biodrze i uśmiechnął niemrawo bez słowa.

-Raczej jeszcze doskoczę.-Mruknąłem uśmiechając się delikatnie.-Zapomniał pan papierosów.-Mruknąłem podając mu paczkę..

- Uhum, coś mi właśnie brakowało... To ten, dzięki. Napijesz się czegoś?
Cofnął się w korytarzu ubierając przy szafie bokserki i wciągając spodnie dresowe.

-Nie spoko.-Mruknąłem myśląc, że przy tym nauczycielu nie muszę robić jakiegoś idealnego wrażenia. Mam pójść? Zostać? Za bardzo nie wiedziałem co mam w tej chwili wykonać..

- Mam dobre białe wino
Oznajmił wyłaniając się z korytarza i podchodząc do barku w ścianie.

-No jak..Wino to poproszę.-Mruknąłem z delikatnym uśmiechem..

- Takie podejście to ja rozumiem.
Wyjął flaszkę, wcisnął korek do środka tak by dryfował w trunku, po czym wyjał dwie szklanki i usiadł na kanapie obok chłopaka wręczając mu naczynie.

Wziąłem od niego kieliszek i upiłem łyka trunku. Przygryzłem delikatnie wargę patrząc na Xaviera. Nasze kolana prawie się z sobą stykały. Oparłem się łokciem o oparcie kanapy myśląc czy przerwać granicę dzielącą miedzy nami. Moja...Choroba, daję o sobie znać. Właśnie w tym pieprzonym momencie..

Nalał i sobie nie szczędząc przy tym wina. Za chwilę odstawiając pustą szklankę.
- Więc, mówisz że zawitasz na moje zajęcia?

Po chwili się przełamałem..Chodź to nic wielkiego. I dotknąłem swoim kolanem jego.
-Mhm i na pisarstwo...Co właśnie przerabiacie?-Spytałem upijając następnego łyka i wpatrując mu się cały czas w oczy..