Stołówka

-Nie przedstawiaj mnie od razu od tego kogo rucham.-Przekręciłem oczami.
-Wilson.-Mruknałem podając zielonowłosej dłoń. Ma już dziewczynę? Dosyć szybko. Po chwili przysiadła się Erika.-Wilson.-Mruknąłem uśmiechnięty zaczynając powonie jeść..

Zaczęłam jeść tosty, rozkoszując się smakiem sera i popijając kawę.

-Jest tu sporo homosiów, bez sensu to ukrywać jeśli nie ma żadnych homofobów...A możesz sobie kogoś znaleźć.-Mruknęłam wzdychając i upiłam łyk coli.
-Erika czujesz się już lepiej niż ostatnio?-Spytałam lekko zmartwiona. Zachowywała się w tedy totalnie zjebanie przez ten alkohol..

- A tam pierdolenie... Wszystko to brzmi jak srający kot na pustyni. Potem Ci pokażę czego sam słucham, jeszcze się zdziwujesz że może być lepsza muzyka.
Odparł wchodząc za nią do stołówki.
- Strzałeczka!
Krzyknął na całą salę
- Mamy dla was propozycje nie do odrzucenia, całe info zostawiam na bufecie.
Podszedł do czerwonowłosej i wręczył jedną kartkę
- A dla Ciebie niepokorna, dostawa pod sam nos
Podszedł do bufetu rozłożył kilkanaście sztuk ogłoszenia i wrócił do swojej uroczej pielęgniareczki.

-O nie to ten nauczyciel!-Powiedziałm cicho próbując się chowają pod stół

Uśmiechnęłam się do Xaviera zastanawiając się, jakież to ogłoszenie. A to... ta legendarna pielęgniarka? Miło było ją w końcu zobaczyć bez konieczności robienia sobie krzywdy. Napilam się łyka herbaty.

- Tak... Przepraszam za... Santa Maria! - urwałam przerażona widząc kto wszedł na stołówkę i szybko się zsunęłam z krzesła, schowałam się pod stół kucając na ziemi. - Jak coś mnie tu nie ma - szepnęłam do niej.

Weszłam z Xavierem na stołówkę. - Metal najlepszy i koniec - zatkałam na chwilę uszy, gdy krzyknął. - Szkodzisz teraz zdrowiu innych! I ogółem, serdecznie was na to zapraszam - dodałam z przyjaznym uśmiechem. - Idziemy? - zapytałam z ręką na klamce już.

Oderwałam się od nucenia piosenki i stukania jej rytmu, gdy podszedł do mnie ten nauczyciel i podał kartkę. Przeczytałam ją szybko. Potrzebują kogoś do charakteryzacji? Wchodzę, o ile to będzie bardzo skomplikowane i zabójczo piękne.

Waaa, ale przystojny nauczyciel.
-Od czego on jest.-Spytałem ciekawy, a po chwili Willow i Erika się schowały pod stołem.
-Eeeee, Willow wstawaj makaron ci stygnie.-Parsknąłem śmeichem i kopnąłem ją mocno w kolano.

- Filmówka. - odpowiedziałam Wilsonowi momentalnie kierując wzrok na chłopaka.

Pchnął za nią klamkę, stale uśmiechając się pod nosem.
- Ja szkodzę? Gdzie... Ja do rany przyłóż.
''Albo szwy z ran rozerwij''. Dodał sobie w myślach i wyszli na korytarz zatrzymując się pod ścianą.
- Fontanna?

- Fontanna... Czy to konieczne? Każdy przychodzi na stołówkę, więc i tak już każdy zobaczy - oparłam się o ścianę i zaczęłam bawić kosmykiem swoich długich czarnych włosów.

-ARGH nie kop mnie pizdo.-Warknęłam i wzięłam nogę od krzesła, odchylając krzesło do góry po czym zleciał po mało nie rozwalając całego stołu. Zaśmiałam się głośno siedząc już na swoim krześle.
-Teraz tak będzie ciągle, uwierz.-Mruknęłam do zielonowłosej rozbawiona..

- W zasadzie, ciężko kobiecie przyznać rację... Ale ją masz, to co - afterek u mnie?
Oparł się bokiem o ścianę wpatrując się w profil jej twarzy.

- Chętnie, chodźmy - uśmiechnęłam się i wyszłam.
Np: Pokój Xaviera

Rozejrzał się po korytarzu i ruszył za nią.
NP: Pokój Xaviera

Uśmiechnęłam się lekko i Przytaknęłam, jakby zmęczona. Po części jakby smutna. Cóż, nagłe zmiany nastroju to już praktycznie norma u niej. Nic szczególnego. Dokończyła posiłek i zabrała się już tylko za gorącą herbatę.

Wrzasnąłem głośno, gdy wywróciłam mnie z krzesła. Po chwili podniosłem krzesło i znów na nie usiadłem. Westchnałem cicho drapiąc się po karku.
-Nie czaję jak możesz mieć dziewczynę, ty jej jeszcze nie znasz dokładnie to jakiś kurwa szatan.-Mruknąłem i po chwili skończyłem jeść..

-Też cię kocham kuzynie.-Mruknęłam pod nosem także kończąc jedzenie.
-Wszystko dobrze?-Spytałam łapiąc ją za dłoń. Musi pilnować się z tymi tabletkami, albo ja jej wezmę tabletki i będę dawała kiedy ma te wyznaczone godziny. Chce o nią dbać..

- Tak, wszystko okej. - powiedziałam, ponownie uśmiechając się lekko. Jedną nogę podkulilam pod klatkę piersiową, kładąc stopę na krawędzi krzesła.

-Moge dzis przyjsc do ciebie?-Spytałam dla pewnosci usmiechajac sie delikatnie.-Ten ma mnie juz dosc chyba, godzina to za duzo.-Zasmialam sie cicho patrzac sie na mojego naj kuzyna w rodzinie. Nie lubie swojej dosyc sporej rodzinki, chodzmi mi o taka dalsza. Jest dosc dziwna, a i tak polowy nie znam. Wiem ze nienawidze rodzicow Wilsona, oni maja dopiero nawalone w glowie. Do tego moja zmarla kuzynka, zaluje ze jej blizej nie poznałam..ale dosyc dobrze sie dogadywałam z nia nawet jak byłam mała. Po chwili z mojego myslenia wyrwało mnie przypominie o istniejacym wlasnie teraz swiecie..

(ang komputer - brak polskich znakow :"""") )

- Pewnie, jak chcesz. - odpowiedziałam.

Wstałam, żeby pójść po kolejną herbatę. Przez przypadek w czasie odsuwania krzesła narobiłam sporo hałasu, ale udawałam, że to było specjalnie. Dwie minuty później wróciłam do stolika i zaczęłam pić.

-W takim razie zostawię panie.-Mruknąłem wstając.-Miło cię było poznać, powodzenia z nią.-Parsknąłem śmiechem ubierając swoją dość grubą kurtkę i wyszedłem z delikatnym uśmiechem..

NP: Mała fontanna