Pokój Willow

- Aloha zlotu wiedźm!
Rzucił przez uchylone drzwi i pogwizdując poszedł dalej w swoją drogę.
*NP: Pokój nauczycielski

Ziewnęłam cicho.-Charlotte, jak mam ci mówić w skrócie?-Spytałam usmeichajac się do niej ciepło.-A właśnie ćwiczyłaś już torchę scenariusz czy coś?-Spytałam. Po chwili zaśmaiałam się cicho słyszac nauczyciela..

- Lottie. Mów mi Lottie. - powiedziałam spokojnie, a na widok nauczyciela zasmialam się. - szczerze mówiąc, jeszcze się za niego nie zabrałam...

Zaśmiałam się lekko słysząc nauczyciela, po czym wbiłam znów zamyślony wzrok w okno. Puszkę tym razem celnie rzuciłam do kosza.

-Jak mówiłam, ja tylko po czytałam i zaznaczyłam.-Mruknęłam cicho i ziewnelam.
-Lottie, to może chodz pójdziemy mi pofarbiac włosy, bym później ci nie zwracała głowy.-Mruknelam wstając..

- Ja już może pójdę, zobaczymy się później Willow, dobrze? - posłałam jej najpierw, nawet mimowolnie, smutny uśmiech, który szybko zmieniłam na zwykły, po tym jak ogarnęłam, że nie jest taki jaki miał być. - Pa Lottie, życzę miłego spędzania czasu - dodałam wysilając się na szerszy uśmiech i wyszłam.
NP: Pokój Eriki Blandelli.

-To potrwa chwilę.. Ale okej.-Mruknąłam usmiechajac się dleiaktnie. Po chwili Erika wyszła. W dalszym ciągu nie wiedziałam o co jej chodzi, ale miałam jak zwykle pełno teorii.
-To Chodz ogarniasz mi te kłaki.-Parsnkrlam smiechem i weszłam jako pierwsza siadając na wannie..

- Pa, Erica... już idę. - Poszłam za nią, uprzednio biorąc farbę. Rozejrzałam się po "otoczeniu" i przytaknęłam lekko. Wróciłam się na chwilę, wzięłam jakąś miskę i wyjęłam z pudełka od farby rękawiczki i pędzelek; zdjęłam bluzę, by sobie jej przypadkiem nie pobrudzic zostawiając na sobie cienki podkoszulek. Wróciłam do łazienki.
- To co, bierzemy się do roboty! - chwycilam ręcznik i owinelam nim ramiona i szyję Willow. Założyłam rękawiczki, wlałam farbę do miski, wymieszałam i wzięłam się do roboty. Przeciągałam substancję przez pojedyncze pasma włosów dziewczyny.
- Masz piękne włosy, takie aksamitne i przyjemne w dotyku. - powiedziałam cicho dalej pracując.

Gdy przyszła zdjęcłam koszulkę. Miałam na sobie jak zwykle czarny stanik sportowny.
-Jakby co sorry, nie jestem jakoś zajebiscie chuda i umięśniona.-Parksnęłam śmeichem i usiadłam. Po chwili wzięła się za swoją robotę.-Dzięki, też je dość lubię...Strasznie szybko rosną.-Mruknęłam ziewając.

- Jak dla mnie to dobrze. Przynajmniej ma moje wymagania. Raz mi się chce ściąć, a dwa tygodnie później znowu chce mi się długich, a muszę czekać... - Zachichotalam. - czysty idiotyzm. - powiedziałam jakby w połowie do siebie, oczywiście dalej nakładając farbę.

-Ja tylko zawsze podcinam by zakrywały mi piersi... Jak bym miała krótkie włosy w tedy bym miała afro.-Parksnęłam śmeichem. Przymknęłam delikatnie oczy.
-Nie lubię zapachu rozjaśniacza do włosów...Pachnie okropnie.- Spojrzałam na zegarek.-Robi się późno.-Ziewnęłam.-Przeszkadzają ci późne godziny?-Spytałam..

- Haha, ja za to muszę kręcić, bo nie lubię mieć prostych... Chociaż czasami mam nawet ochotę ściąć się na chłopaka. Ale potem zbyt bym cierpiała. I nie,, nie przeszkadzają. Wiesz, niezbyt często śpię. Jak już, to w dzień... - Westchnelam cicho.

-Ja zwykle chodzę spać nad 4 nad ranem więc wiesz.-Parsknęłam śmiechem. Westchnęłam cicho.-Lubisz poezje?-Spytałam..

- Lubię. Mimo, że nie znam się za bardzo, poezja przemawia do mnie. A Ty? - już powoli kończyłam nakładanie farby.

-Czy umrzeć mam? Czy uciec tam,
Gdzie nie nęci i nie smęci
miłowanie?
Czy się bronić? Czy pokłonić?
Czy bez żalu się odsłonić
tkliwej ranie?
Jej sługą na wieczność długą
Tak czy owak mnie uczyni jej uroda.
A gdy wzgardzi mną, tym bardziej
Na zawsze mi będzie szkoda..-
Uśmiechnęłam się do niej szeroko.
-William Szekspir...Po prostu to moja miłość, mówią czasem że jest typowy i nudny. Jednak dla mnie jego poezja i książki...są cudowne.-Westchnęłam cicho.-Nauczyłam się nie których jego cytatów i kawałków z książek nauczyłam się na pamięć.-Zaśmiałam się cicho.

- Ojej, brzmi przepięknie! Nie dziwię Ci się. - uśmiechnęłam się lekko.- Samego Macbetha bardzo lubię- dodałam z myślą o zajęciach z aktorstwa - choć czytałam całość wieki temu. - ostatnie pasmo włosów zostało zapelnione. - no, teraz odczekać 30 minutek, płuczemy i zobaczymy, co z tego wyjdzie. - ułożyłam jej włosy Tak, aby nie opadaly na ramiona. - choć założę się, że będzie Ci ładnie. Ładnemu we wszystkim ładnie. - dodałam bez pohamowania.

-Dzięki.-Powiedziałam i wstałam. Uśmiechnęłam się do niej szeroko.-Chcesz herbaty? Mogę zrobić oczywiscie ebz mleka spokojnie.-Parsknęłam śmeichem wracajac do pokoju..

- W sumie chętnie. - uśmiechnęłam się. - spoko, z mlekiem w sumie też lubię. - poszłam za nią do pokoju.

Po zrobieniu nam herbaty usiadam na łóżku.
-Będziesz wychodziła, gdy dyretorka nam pozwoli pojsc na miasto?-spytałam ciekawa. Nie którzy może zostaną w pokojach, ja raczej będę chciała wyjść na miasto..

- W sumie, chętnie. Wychodzimy razem? - zapytałam siorbiac herbatę. Spogladalam na zegarek, jeszcze chwila i splukujemy.

-Jasnee.-Uśmiechnęłam się szeroko.
-Bym chętnie poszła na striptiz, ale od 18.-Mruknęłam przekręcając oczami, rozbawiona.-Gdzie byś w takim razie chciała iść dzisiaj?-Spytałam.

- Skoro nie striptiz, to jakiś inny klub. - mruknęłam. - różnica niewielka. Minus taki, że nie sprzedadzą alkoholu. - Zasmialam się głośno. - chodź, spluczemy farbę. - odłożyłam kubek z herbatą i poszłam do łazienki.

-Mhm, to wysuszę włosy i idziemy się szykować?-Mruknęłam biorąc ją za dłoń i po chwili byłyśmy w toalecie..

- Pewnie. - gdy Willow była już gotowa, zaczęłam plukac jej włosy dokładając szampon. Po paru minutach; gotowe. - Na razie są ciemniejsze, po wysuszeniu będzie prawdziwy rezultat. Ale już widać, że Ci dobrze w różu. - uśmiechnęłam się patrząc w lustro, które było na przeciwko nas.

Zdecydowałam się odwiedzić Willow jednak z powrotem, ciekawa jak idzie malowanie włosów i akurat usłyszałam wzmiankę striptizie. - Jeśli tak bardzo tego pragniesz, to mogę zrobić go dla Ciebie - zaśmiałam się opierając się o ścianę i patrząc na włosy dziewczyny.